Lektura “Wielkiej ciszy” Teda Chianga odebrała mi oddech.
Natknęłam się na nią w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, przy okazji poszukiwań flash fiction (nigdy wcześniej nie słyszałam o takiej formie literackiej i chciałam ją wypróbować jako ćwiczenie w kreatywnym pisaniu).
The Great Silence to opowieść o ziemskich istotach, których nie słyszymy.
Utwór jest piękny i momentami rozdzierający serce, ale ogólnie kończy się pozytywnym akcentem z papugą mówiącą nam, ludziom: ” Bądzcie dobrzy. Kocham was.”
Papuga wybacza ludziom, że doprowadzili jej gatunek do wyginięcia. “Działalność człowieka doprowadziła mój gatunek na skraj zagłady, ale nie winię ich za to. Nie zrobili tego złośliwie. Po prostu nie zwrócili na to uwagi”.
Czy karp powiedziałby to, gdyby otrzymał moc mówienia w Wigilię?
Albo ośmiornica?
A co z krową mleczną, której odebrano dziecko w imię mleka?
Albo świnią w drodze do rzeźni?
Lisem żywcem obdartym ze skóry?
Pisklęciem uduszonym tylko dlatego, że było chłopcem?
Czy oni by nam wybaczyli? Powiedzieli, że nas nie winią? I czy w ogóle nas to obchodzi?
W tle zabrzmiała “Cicha noc” i wtedy powstał “Bezgłośny Krzyk“.
To było jak zalew jakiejś zbiorowej świadomości, która jest większa i bardziej wszechogarniająca niż jakikolwiek ludzki mózg.
To było jak przesłanie z Wszechświata, który słyszy wszystko, pamięta wszystko, każdy oddech i każdy krzyk.
Bezgłośny przekaz bez słów, który przeze mnie został przetłumaczony na ludzki język. Komunikacja od nie-ludzi do wszystkich ludzi.
W noc Bożego Narodzenia.
„Bezgłośny Krzyk” Joanna Slodownik
Święta Bożego Narodzenia obfitują w niezwykłe legendy i tradycje, takie jak łamiące prawo grawitacji renifery, Święty Mikołaj zakradający się przez kominy, by dostarczyć prezenty tym, którzy byli grzeczni, czy przekonanie, że o północy w Wigilię zwierzęta zyskują moc mowy.
Ta ostatnia legenda – powszechna w Europie Wschodniej i Środkowej, skąd pochodzę – odnosi się zarówno do zwierząt hodowlanych, jak i domowych i wynika z wiary, że narodziny Jezusa miały miejsce dokładnie o północy w Boże Narodzenie, co doprowadziło do różnych nadprzyrodzonych zjawisk.
Wielu spekuluje, że mit ten ma pogańskie korzenie, wywodząc się ze święta Saturnalia w starożytnym Rzymie; lub że mógł się rozwinąć z wiary, że wół i osioł w stajence bożonarodzeniowej pokłoniły się, gdy Jezus się urodził. W niektórych wersjach tej legendy zwierzęta komunikują się ze sobą, aby zemścić się na zaniedbujących je właścicielach.
Legenda ta może odzwierciedlać tęsknotę ludzi za kontaktem z życiem pozaludzkim.
Ludzie tęsknili za możliwością komunikacji z życiem pozaludzkim od zarania dziejów.
Jednak do tej pory nie znaleziono żadnych kosmitów na pobliskich planetach ani nawet w najbardziej odległych zakątkach naszej galaktyki, które możemy zbadać jedynie za pomocą zaawansowanych urządzeń, takich jak teleskop Hubble’a. Pomimo częstych doniesień o spotkaniach z UFO, żadne z nich nie zostało udowodnione ponad wszelką wątpliwość, więc zgodnie z naszą najlepszą wiedzą żaden kosmita nie odwiedził naszej Ziemi.
Tak więc póki co ziemskie życie pozaludzkie jest wszystkim, co mamy, aby ćwiczyć nasze umiejętności komunikacyjne.
Wracając jednak do tradycji bożonarodzeniowych; jedna z nich obejmuje żywego karpia pływającego w wannie.
“Co to za świąteczna tradycja?” – możesz zapytać. Jest to tradycja, która nie jest tak wszechobecna jak w przeszłości, kiedy miliony wanien w Europie Środkowej i Wschodniej zamieszkiwał skromny karp. Można się zastanawiać, dlaczego i w jaki sposób ten mieszkaniec stawów, rzek i rozlewisk skończył pływając w kółko w chlorowanej wodzie w betonowych apartamentowcach, w których ich właściciele kąpali się zaledwie kilka godzin wcześniej. Z pewnością nie przypomina to naturalnego środowiska tego gatunku.
Powód jest raczej prozaiczny: żywe ryby lepiej zachowują świeżość, co jest niezbędne, jeśli w domu nie ma odpowiedniego chłodzenia. Ryba została przyniesiona w plastikowej torbie i wrzucona do wanny, gdzie pływała w kółko, zanim została zabita i zjedzona w noc wigilijną.
Karp nie pochodzi z kosmosu. Karp jest tak lokalny i zwyczajny, jak to tylko możliwe.
Ale karp jest być może również tak pozaziemski/nieziemski jak to tylko możliwe.
Ale karp jest być może również tak nie z tego świata, jak to tylko możliwe.
Czy próbuje się z nami porozumieć? Trudno powiedzieć. Ludzie na pewno nie próbują komunikować się z karpiem. Ani nawet nie zwracają na niego uwagi.
Zastanawiam się, co powiedziałby nam karp, gdyby tej nocy miał głos; zwierzę do zwierzęcia, serce do serca, nie-człowiek do człowieka.
Czy prosiłby nas o litość, błagał o powrót do jego rodzinnych wód?
A może dołączyłby do nas śpiewając kolędy?
Gdy rozbrzmiewa kolęda “Cicha noc”, zewsząd płyną modlitwy i życzenia pokoju i miłości. Ale nie dla karpia.
Karp nie wzbudza litości, miłości ani współczucia.
Pływający w wannie lub wiadrze, desperacko łapiący powietrze, spoglądający na nas swoimi obcymi, rybimi oczami – karp jest pozaziemski, niesympatyczny i niesłodki.
“Cicha noc” Josepha Mohra i Franca Grubera to jedna z najbardziej rozpowszechnionych kolęd, przetłumaczona na co najmniej 140 języków. Do tej pory nie została przetłumaczona na żaden język pozaludzki.
Wierzono, że “Cicha noc” ma magiczną moc, uspokajając i przynosząc pokój ludzkiej duszy. Niejednokrotnie podczas obu wojen światowych walki w okresie Bożego Narodzenia zostały tymczasowo zakończone przez żołnierzy śpiewających sobie nawzajem na linii frontu swoje rodzime wersje “Cichej nocy”.
Niestety, nie przynosi to pokoju gatunkom innym niż ludzie.
Nie powstrzymuje zabijania w kuchniach i rzeźniach.
Tak więc karpie czeka cicha śmierć w rytm melodii “Cichej nocy”.
Śmierć przychodzi powoli. Najpierw prawie dusząc się w na wpół opróżnionych zbiornikach i wiadrach, łapiąc oddech, a później wydając niemy krzyk, gdy ma miejsce krwawy rytuał, krwawa ofiara w imię tradycyjnych receptur i kultu “jak najświeższych składników”.
Co więc powiedziałby nam karp, gdyby potrafił mówić lub gdybyśmy mogli zrozumieć jego język.
“Karp” i “mówić” wydają się oksymoronem, ponieważ oczywiście ryby nie mogą mówić w ludzkim języku.
Jest powiedzenie: “Dzieci i ryby głosu nie mają”. Dzieci (podobnie jak ryby) powinny być widziane, a nie słyszane.
I oczywiście nikt nie może mówić pod wodą.
Nie oznacza to, że zwierzęta morskie nie komunikują się ze sobą; po prostu jest to komunikacja bez głosu, której nie możemy usłyszeć ani zrozumieć.
Czy ryba jest w ogóle zwierzęciem? Niektórzy to kwestionują. Wielokrotnie ludzie o dobrych intencjach oferowali mi ryby (a nawet kurczaka), gdy mówiłam im, że jestem weganką. “Na pewno możesz to jeść!” – mówili. Czyżby przespali lekcję biologii o różnicach w królestwie roślin i zwierząt?
Ale ryby – podobnie jak wszystkie inne zwierzęta – milczą, nawet w Wigilię.
I może tak będzie najlepiej.
Prawda może boleć. Milczenie może być czasem poważniejszym wyrzutem niż gniewny krzyk.
To, co powiedziałby nam karp, mogłoby zranić nasze uczucia i zniszczyć nasze postrzeganie siebie jako miłego i współczującego gatunku, którym przecież często jesteśmy.
Ale nie wobec karpi.
Ani wobec większości innych gatunków zwierząt niebędących ludźmi, których dziesiątki znikają każdego dnia z powierzchni naszej planety w wyniku trwającego wymierania, zwanego również szóstym wymieraniem lub wymieraniem antropocenu, ponieważ zachodzi ono głównie na skutek działalności człowieka.
Podobnie jak wiele innych zwierząt, karpie nie mają tyle szczęścia, by doświadczyć naszej dobroci.
Kampania przeciwko kupowaniu żywych karpi rozprzestrzenia się w Polsce od jakiegoś czasu, inspirowana przez grupy walczące o prawa zwierząt. Niektóre nawet wykupują reklamy telewizyjne i drukują ulotki, aby zmienić zdanie konsumentów. Zdarzało się, że aktywiści z twarzami pomalowanymi jak karpie, organizowali protesty przed sklepami spożywczymi, skandując: “Uwolnić karpie!”.
Ta kampania odniosła skutek. Chcąc podążać za głosem serca i okazać współczucie w świętą noc, wiele osób kupuje w sklepach karpie, które są już martwe. “Nie kupuj żywych karpi” – głosi slogan. “Nie baw się w kata”. Więc tak właśnie robią.
Kampania została podchwycona przez znanych mistrzów kuchni. Niektórzy, zmęczeni koniecznością używania tego samego skromnego składnika rok po roku, zaczęli zwracać się do kupujących z propozycją zamiany karpia na łososia.
Ale czy to dobre rozwiązanie dla łososi? Łosoś może chcieć mieć coś do powiedzenia.
A co z innymi gatunkami?
Włosi obchodzą Święto Siedmiu Potraw z ośmiornicą na talerzu. Ośmiornice potrafią rozwiązywać zagadki, używać narzędzi i komunikować się za pomocą kolorów. Potrafią także tryskać atramentem, otwierać słoiki i od czasu do czasu robić psikusy. Ich niezwykła inteligencja i przebiegłość zaskakuje nawet biologów, którzy badają je i ich równie dziwnych kuzynów – kałamarnice i mątwy.
Karp nie potrafi nic z tych rzeczy.
Według grupy naukowców, sympatyczne ośmiornice, wodni specjaliści od wygibasów, mogą w rzeczywistości nie pochodzić z tego świata. Badacze, którzy zmapowali kod genetyczny ośmiornic, stwierdzili, że jest on tak dziwny, że może być pozaziemski.
Ryby i inne stworzenia morskie rzadko stają się obiektem naszego współczucia. O wiele bardziej prawdopodobne jest, że znajdą się w sieci rybackiej lub na końcu żyłki, a ich ciało zostanie przebite ostrym haczykiem, a następie wyciągnięte z ich żywiołu, do atmosfery, która jest dla nich zabójcza.
Nie krzyczą z bólu, nie wrzeszczą ze złości, nie błagają o litość.
Ryby i ośmiornice nic nam nie mówią. Nawet w noc wigilijną.
Ośmiornice mogą być kosmitami żyjącymi na Ziemi.
A co, jeśli ośmiornice i inne zwierzęta niebędące ludźmi są jedynymi kosmitami, jakich kiedykolwiek spotkamy?
Co jeśli to nasza jedyna szansa na nawiązanie kontaktu z obcym życiem?
Może to i lepiej. Być może nie powinniśmy być tak chętni do znalezienia życia pozaziemskiego.
Co jeśli potraktowaliby nas tak, jak my traktujemy karpie i ośmiornice?
Ale czy nie jest już za późno? Być może wciąż możemy coś zmienić.
Co jeśli podejmiemy wysiłek, by naprawdę “być dobrymi”? A gdybyśmy traktowali ich tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani przez bardziej zaawansowane formy życia? A robiąc to, wciąż możemy mieć nadzieję na “kocham cię”.