Zapraszam do sluchania audycji”W imieniu tych co glosu nie maja. Weganizm podbija swiat”
Oczywiscie tytul audycji: ‘Weganizm podbija swiat’ jest nieco przewrotny i mocno na wyrost. Jest to tak zwane ‘wishful thinking’ – myślenie życzeniowe – bo daleko nam jeszcze do tego – ale jestem pelna nadziei, śe to sie zdaży; a mianowicie śe weganizm podbije świat jeszcze za mojego śycia.
I ze wiekszość ludzi zdecyduje sie na ten krok, tak jak ja sie na niego zdecydowalam.
Jestem weganka dopiero od trzech lat, wiec od stosunkowo niedawna, wiekszosc swojego doroslego zycia przezylam jako nie-weganka – wiec wiem, ze zmiana jest mozliwa, w kazdym momencie zycia i z doslownie z dnia na dzien.
Dlaczego zdecydowalam sie na nagrywanie tej audycji?
Nie ukrywam, ze w duzym stopniu zainspirowala mnie audycja Colleen Patrick Gourdaux „Vegetarian Food for Thought”. Wszyskich, ktorzy znaja jezyk angielski, lub sie go ucza – bardzo, bardzo, bardzo zachecam do jej sluchania. Jest po prostu fantastyczna.
Nie wiem, czy kiedykolwiek bede w stanie jej dorownac, ale wiem, ze musze to robic. Moze sa osoby, ktore zrobilyby to lepiej, bardziej profesjonalnie, bardziej przekonujaco – ale na razie tego nie robia. Tak wiec, parafrazujac znane powiedzenie Jesli nie ja, to kto? Jesli nie teraz, to kiedy?
W mojej audycji chcialabym porurszac tematy zwiazane z weganizmem, prawami zwierzat, a przede wszystkim – pomagac otwierac oczy i serca – na bezmiar okrucienstwa i przemocy, ktory nas otacza – a ktorego czesto nie jestesmy swiadomi. Badz wolimy go nie zauwazac, bo tak jest nam wygodniej.
Jest tyle tematow, tyle mitow, tyle spraw, ktore chcialabym poruszyc, ze wlasciwie nie wiem od czego zaczac – i trudno mi prezewidziec w tej chwili jaki to bedzie mialo efekt.
Wiem jedno, ze nadszedl czas by wreszcie na powaznie zajac sie tym tematem.
Zwierzęta w naszym społeczenstwie głosu nie mają. One nie wyjdą na ulice, nie zorganizują Komitetu Obrony Praw Zwierząt, czy Komitetu Przeciwdziałania Okrucieństwu.
Nie zorganizują się w związki zawodowe, nie zaczną walczyć o swoje prawa (a niestety zwięrzeta, a zwłaszcza te hodowlane nie maja praktycznie żadnych praw).
Dla nich, jedyna nadzieja w weganach. Oraz ludziach, którzy są gotowi z otwartą głową – i sercem – spojrzec na otaczajaca nas rzeczywistość i szczerze odpowiedziec sobie na pytania:
Czy na pewno żyję w zgodzie z moimi wartosciami?
Co z przykazaniem ‘nie zabijaj’?
Co z przekonaniem, że nie powinno sie zadawac bolu i cierpienia innym?
Co z poczuciem elementarnej sprawiedliwości i przyzwoitości?
Wiekszość z nas uważa, ze te zasady zwierzat nie dotycza. A w każdym razie, nie wszystkich zwierząt. Psow i kotow – naszych pupilkow, tak. Ale swin i krow – juz nie.
Dlaczego kochamy jedne, a tortrujemy, zabijamy i zjadamy inne?
Chciałabym, abyś odpowiedziała sobie na te pytania, bowiem wbrew pozorom , nie chcę Cię przekonywac do MOICH wartości. Chcę Cię przekonac, do zastanowienia nad TWOIMI wartosciami: Czy na pewno zyjesz i postepujesz zgodnie z nimi?
Może nadszedł czas powiedzieć sobie DOŚĆ!
DOŚĆ eksploatacji, wykorzystywania i zabijania miliardów żywych istot na tej ziemi.
Nie chcę więcej przyczyniać się do tego okrucieństwa.
To jest łatwe! – jeśli tylko tego zechcesz.
Mam nadzieję, że moje teksty i ta audycja zainspiruja Cię do przemysleń i do zmian. W miarę mozliwości, chętnie Ci w tym pomogę.
Jeśli nie jesteś jeszcze weganem czy weganka, a dopiero o tym myślisz, na pewno masz wiele pytań. Chcialabym zaczać od omowienia niektorych z nich – inspirujac sie i czesciowo korzystajac z tekstu „Weganizm publiczny, weganizm prywatny” Joanny Andrusiewicz, opublikowanego w ksiazce „Aktywizm Pro-Zwierzecy” przez „Fundacje Czarna Owca Pana Kota” Polecam do jej przeczytania czytania.
Po przejsciu na weganizm trzy lata temu, ze zdziwieniem przekonalam sie jak wiele jest na swiecie osob zatroskanych o los roslin, na przyklad marchewek oraz innych warzyw brutalnie wyciaganychh z ziemi, zywcem obieranych ze skory i zjadanych,
Bylam zaskoczona, jak bardzo ludzie, zarowno znajomi, jak i nieznajomi z ktorymi spotykalam się nagle troszcza sie o moje zdrowie – w szczegolnosci o ilosc spozywanego przeze mnie bialka i wapnia oraz roznych mineralow i witamin (co z miesniami!?, co z koscmi!? a witamina D?), wyrazajac przy tym zywe zainteresowanie zdrowiem moich najblizszych (a dziecko tez nie je miesa?), meza (mezczyzna przeciez potrzebuje bialka), a ostatnio rowniez psa, z czym wczesniej rzadko sie spotykalam, nawet wtedy gdy zdazalo nam sie ulegac pokusom reklamy „Big Maca” i pochlaniac ogromne porcje hamburgerow z frytkami (co nie bylo czeste, ale zdazalo sie), czy nie mniej niezdrowe, acz bardziej swojskie i drogie polskiemu sercu kielbaski z rozna, flaczki, badz schaboszczaki – wtedy jakos nikt nie pytal mnie czy boje sie o poziom mojego choresterolu, droznosc mojego ukladu krazenia, czy poziom kwasow omega 3.
Niektorzy wyrazaja obawe, czy przypadkiem nie jestem ‘przeciwko ludziom’ – czy nie naleze do grona osob, ktore z takich czy innych powodow nienawidza innych ludzi, lub ktorych nie obchodzi los innych – przeciez na swiecie nie brakuje roznych krzywd, niesprawiedliwosci, a tym samym i pokrzywdzonych za ktrorymi ktos powinien sie wstawic – na przyklad osieroconych dzieci, czy smiertelnie chorych, cierpiacych na nieuleczalne choroby ludzi dozywajacych swoich dni w hospicjach – dlaczego nie troszcze sie o nich? Nie wystepuje w ich imieniu? Dlaczego nie bronie ich interesow, nie dzialam na ich rzecz? Czyzby los kurczakow i krow obchodzil mnie bardziej niz los bezdomnych i glodujacych dzieci?
Wiele osob podejrzewa mnie o ckliwosc i niedojrzalosc – przesadna wrazliwosc, wynikajaca z nadmiernej ‘milosci do zwierzat’ ktora powoduje nieuzasadnione uzalanie sie nad ich losem – no przeciez zwierzeta w naturze tez poluja, zabijaja, i zjadaja sie nawzajem, tez bywaja okrutne, no i przeciez smierc jest nieunikniona i czeka nas wszystkich – co za roznica kiedy i z czyjej reki gina zwierzeta? Przeciez to bez znaczenia? Tak bylo, jest i bedzie….
Ostatnio doszedl jeszcze argument, ze jestem „niepartiotyczna” i wystepuje przeciwko najswietszym polskim tradycjom – wyrazanymi w postaci czci dla golonki, kawalerii konnej, oraz polowan.
Wiekszosc jednak ludzi z ktorymi sie spotykam „could care less” jak mowia Amerykanie (lub tez „couldn’t care less” jak poprawiaja ich niektorzy). Mowia „swiata nie zmienisz”, swiat nie jest doskonaly, ‘to tylko zwierzeta’ ‘kazdy powinien sam decydowac co je, nie mozna nikomu zabraniac jedzenia miesa’, ‘cos przeciez trzeba jesc’, ‘tak juz jest – nic sie na to nie poradzi’ – nie kazdy przeciez moze przejsc na diete roslinna – przeciez to niepraktyczne i przede wszystkim niezdrowe — jakas fanaberia – a nawet przytaczaja argument, niektorzy posuwaja sie do stwierdzenia, ze oni tez cierpia, na przyklad musza chodzic do pracy – a dawanie mleka i jaj – to tez taka forma pracy – pwenego rodzaju ‘umowy’: dostajesz ‘wikt i dach nad glowa’ w zamian oddawanie nalezacych do ciebie czesci ciala, ewentualnie wydzielin na ktore zwierzeta sie godza, bo lezy to w ich interesie.
W wspolczesnym spoleczenstwie jest rozpowszechnionych wiele mitow dotyczacych weganizmu, a w tym jedzenia opartego wylacznie na produktach roslinnych. Wiele osob, jeśli nawet do pewnego stopnia akceptuje lub deklaruje zrozumienie dla wegetarian, weganizm uważa już za przekroczenie pewnej nieprzekraczalnej granicy przyzwoitości, w najlepszym wypadku za popadanie w skrajną przesadę, a w najgorszym, za groźny radykalizm i niebezpieczne odchylenie od normy.
Chcialabym teraz odniesc sie to niektorych argumentow przeciwko weganizmowie, ktore sa czesto przytaczane, i z ktorymi sama wielokrotnie sie spotkalam.
Jednym z najczesciej spotykanych jest sprowadzanie weganismu do kwestii indywidualnych wyborow i preferencji kulinarnych. (…)
Zapraszam do sluchania i komentowania,
Pozdrawiam,
Joanna
PS. Przepraszam za brak polskich znakow, postaram sie wkrotce poprawic :-).